Ostatnie wydarzenia wstrząsnęły naszą społecznością. Pod naszą bramą przywiązano psa. Tak po prostu, bez słowa, bez pytania o pomoc, niech martwi się ktoś inny. Wiele padło słów i choć staramy się w takie dyskusje nie wdawać, to nie znaczy, że nie mamy nic do powiedzenia.
Tchórz…
Kiedy zaczynają się problemy z psem, sytuacja się komplikuje, ludzie się poddają. Większość mimo problemów szuka rozwiązania. Część u behawiorysty, inni szukając psu nowego domu. W życiu bywa rożnie, nic nie jest czarno-białe, ale to nie zwalnia nas z odpowiedzialności za własne zwierzę. Potępiamy tych, którzy przywiązują psy do drzew w lesie oraz tych, którzy wyrzucają je z samochodu. Tu sytuacja jest dla nas jasna – ci ludzie są źli. Jednak co z tymi, którzy robią to w wyrachowany sposób, a mianowicie podrzucając pod bramę schroniska lub przerzucając przez płot. Dla nas nie ma różnicy, ale większość wybiela takie osoby. Dlaczego? Czym różni się ten pierwszy typ od drugiego? Jeden i drugi porzuca swojego podopiecznego jak tchórz. Bez słowa, samotnego i przestraszonego. Różnica polega jedynie na tym, że zostawiając zwierzę pod schroniskiem ten ktoś miał pewność, że zwierzę zostanie znalezione…
ZNALEZIONE, A NIE URATOWANE!
Tutaj zaczyna się ta historia, o której większość z was nie wie. Znaleziony, to jeszcze nie znaczy uratowany. Przede wszystkim wystarczy zapytać. Jeżeli mamy choć pół miejsca, to zwierzę przyjmiemy. Nie ma możliwości legalnego „pozbycia się” własnego zwierzęcia, ale schroniska zazwyczaj nie odmawiają, a jeżeli to robią – mają ku temu powód. My naprawdę nie jesteśmy ludźmi bez serca, jeżeli mamy jak, weźmiemy zwierzę pod opiekę, ale nie zawsze od ręki. Często jest tak, że i my potrzebujemy czasu – czasu, którego nie chcecie nam dać. Przede wszystkim, można obejść schronisko i znaleźć zwierzęciu nowy dom – czyli tak jak powinno być. Zawsze udostępniamy ogłoszenia i pomagamy. Wiem, że w życiu bywa różnie, jednak aby pomóc w znalezieniu domu, musi być OGŁOSZENIE. Tak tu zaczynają się schody. Wiele osób, nawet nie umieszcza ogłoszenia w sieci. Może to być fb, olx. Naprawę większość zwierząt znajduje w ten sposób nowy dom. Po prostu, zwierzę idzie prosto do ciepłego, nowego domu. Pies nie ląduje samotnie w boksie. Omija go cały ten strach i stres. Fakt, trwa to zazwyczaj dłużej niż podrzucenie zwierzęcia pod bramę schroniska, ale warto! Jednak czasami czas goni, a chętnych do adopcji brak. Jeżeli mamy możliwości zorganizowania miejsca, w którym pies będzie bezpieczny – pomagamy.
Jedno zwierzę więcej, nie zrobi różnicy.
Macie tyle zwierząt, jedno więcej nie zrobi różnicy – tak, słyszymy to nagminnie. Niestety mocno dobiega to od prawdy. Zacznijmy od rzeczy oczywistej. Kolejne zwierzę to kolejne koszty: leczenie, szczepienie, sterylizacja/kastracja, wyżywienie. Zwierzak jest zdrowy? Te podrzucane zazwyczaj nie są. Są zaniedbane, niedożywione, mają pasożyty, niezdiagnozowane choroby oraz wiele innych atrakcji. Stres, związany z pobytem w schronisku, ujawnia je wszystkie. Tak dochodzimy do senda – stres. To jest ten czynnik, który sprawia, że ilość miejsca w azylu jest ograniczona. Znacie te wszystkie historie o schroniskach przepełnionych chorymi, umierającymi wręcz, zwierzętami? Tak właśnie kończy się nadmiar zwierząt. Gdyby nie to, pewnie pomagali byśmy wszystkim, choćbyśmy pieniądze mieli wykładać z własnych kieszeni, ba choćbyśmy je mieli spod ziemi wyciągnąć. Coś byśmy wymyślili. Niestety stres jest wrogiem nie tylko ludzi, ale i zwierząt. One też przez niego cierpią! W najlepszym wypadku stają się przerażone i wycofane, w najgorszym, apatyczne i popadają w depresję, która wywołuje lawinę chorób, często nie do zatrzymania, a ta kończy się śmiercią. Tak… to przykra prawda, która nas boli i o której staramy się nie mówić głośno, ale wiele zwierząt umiera w schroniskach ze stresu! Stają się agresywne i wdają się w bójki lub wręcz przeciwnie, dopada je całkowita apatia, co sprawia, że są niezdolne bronić się przez zaczepkami innych zwierząt. Oczywiście rozwiązanie, to osobny kojec dla każdego psa, czy kolejne 15 metrów kwadratowych dla każdego kolejnego kota, ale tu wracamy do punktu wyjścia – nie ma na to miejsca! Fizycznie! To nie gra, w której można w każdej chwili dokupić parcelę. Nawet jak są pieniądze, to nie można iść do sąsiada i powiedzieć, sorry, ale zwierzęta potrzebują więcej miejsca, weź spadaj stąd. Tak się po prostu nie da! Jeżeli trafia się okazja poszerzenia terenu, każde schronisko z tego korzysta. Jednak takie okazje, to jak wygrana w totka. Szczęśliwcom trafia się jakaś wygrana okazja, raz na jakiś czas… czasami wielkie wow – teren na sprzedaż przylegający obok, ale zazwyczaj…. cóż kto z was wygrał w totka?
Ludzie…
Ostatnim czynnikiem, choć chyba tym najmniej ważnym, bo często zawalamy pracę, zaniedbujemy domy i rodzinę, byleby być dla tych zwierząt, jesteśmy my – ludzie. Zwierzęta, nie są w stanie przetrwać w tych schroniskach samotnie. Ludzie im pomagają, karmią, sprzątają, płacą rachunku, zbierają fundusze. Jednak my też mamy jakieś granice. Kiedy widzimy, że zwierzęta chorują, walczą ze sobą do krwi, leki nie pomagają cierpimy… jednak gdy przychodzi śmierć, stajemy się bezsilni. Nie tego chcemy dla tych zwierząt. Chcemy im pomagać, ratować, a nie skazywać na życie w warunkach, w których są w stanie jedynie umrzeć. Nie na tym polega nasza działalność. Chcemy znaleźć tym zwierzętom nowe domy, tak. Jednak zanim do tego dojdzie, chcemy by mogły godnie żyć. W zdrowiu, w warunkach, w których nie będą walczyły o każdy kolejny dzień.
Jak widzicie podrzucenie zwierzęcia pod bramę schroniska, szczególnie w sytuacji gdy to nie ma możliwości tego zwierzęcia zabezpieczyć, wcale nie różni się od porzucenia zwierzęcia w lesie. Jednie osoba, która wyrzuciła przyjaciela, ma czyste sumienie – w końcu i tak trafi do schroniska jak go znajdą, a tak nikt, nie będzie go szukał w lesie. Prawda jest taka, że nie pytając czy damy radę, wcale nie gwarantuje się temu zwierzęciu przetrwania. Tym bardziej, że zazwyczaj takie rzeczy dzieją się w nocy… nie wiem skąd ta pewność, że to zwierzę tą noc przeżyje? Nie zostanie zaatakowane przez dzikie zwierzę (w końcu schroniska nie znajdują się w centrum, a na obrzeżach miasta), to przerzucone przez płot może zostać zagryzione przez psy, które na noc wypuszczane są z kojców! To nie jest akt dobrej woli, przywiązanie pod bramą nie jest lepsze od porzucenia w lesie! Chcesz być lepszy niż ten, co porzucił w lesie lub wyrzucił z jadącego auta? Zapukaj! Zadzwoń! Wejdź do środka! Nie przyjęli w pierwszym schronisku? Jedź do kolejnego. My też jesteśmy ludźmi i jeżeli MOŻEMY – pomożemy.
Od 2006 roku pomagamy bezdomnym zwierzętom. Wspieramy je, w najtrudniejszych chwilach, a następnie pomagamy odnaleźć nowe domu. Leczymy, kastrujemy, sterylizujemy, edukujemy… Z całych sił walczymy, by zmienić świat dla zwierząt.
Jednak teraz to my potrzebujemy pomocy, Waszej pomocy. Bez niej to my staniemy się bezdomni i bezradni. Teren, na którym znajduje się nasz azyl, został wystawiony na sprzedaż. Po raz kolejny tracimy wszystko, co mamy, co stworzyliśmy od zera.
Zakup samego terenu to ponad 200 000 zł. Dodatkowo opłaty związane z zakupem i zagospodarowaniem terenu to kolejne koszty. Będziemy potrzebować również płotu wraz z bramą, to niestety kolejne 50 000 zł. Liczymy, że na nowym terenie uda się postawić również kilka nowych kojców, a to znowu koszty. Łącznie nasz azyl to będzie 0,5 hektara ziemi.
Prosimy, pomóżcie nam zostać w domu! Nie łatwo znaleźć miejsce, gdzie może powstać azyl dla zwierząt. Muszą być spełnione odpowiednie warunki. Możliwość wyjścia na spacer i dobry dojazd, a jednocześnie powinno to być miejsce, gdzieś na uboczu, na obrzeżach miasta. Tu mamy wiele osób, które przychodzą do nas regularnie, niektórzy wręcz codziennie. Od lat stworzyliśmy piękne miejsce, które kochacie. Nie chcemy tego zmieniać, tym bardziej, że nie mamy pewności, że uda nam się znaleźć jakiekolwiek inne lokum.
Przez lata wraz z Wami tworzymy to miejsce. Jest dla nas czymś niezwykłym. Dla wielu zwierząt jest to dom na lata, a nawet na resztę życia. Dla pozostałych to szansa, by odkryć nowy świat. Te najbardziej przerażone mają okazję poznać człowieka z nowej, lepszej strony. Zakochać się i poczuć czym jest miłość. Wyleczone, wykastrowane/wysterylizowane oraz zaszczepione są w pełni gotowe, na nowe lepsze jutro, takie we własnym domu, z własnym człowiekiem.
Jak to wszystko wygląda? Sami zobaczcie :)
Azyl dla psów
2006
2021
Azyl stowarzyszenia pomocy zwierzętom AMICUS istnieje od kwietnia 2010 roku. Jest to miejsce, w którym skrzywdzone, błąkające się psy mają stałą opiekę bytową oraz weterynaryjną osób, dla których ich dobro jest najważniejsze. To właśnie tutaj dochodzą do siebie po wyrządzonych krzywdach psy odebrane interwencyjnie, znajdowane półżywe przy drogach z wycieńczenia lub po wypadkach. Każdy z psów jest traktowany indywidualnie – nigdy nie robimy nic na siłę. Każdy z nich ma tyle czasu dla siebie, ile potrzebuje, aby ponownie zaufać człowiekowi. Ogromny wkład w codzienną socjalizację dają nasi nieocenieni pracownicy, którzy każdemu z nich uchylą nieba, aby czuły się u nas jak w domu.
Spacer z wolontariuszami!
Na co dzień i Wy pomagacie naszym psom odnaleźć się w nowej rzeczywistości. Spacery z wolontariuszami pozwalają naszym psiakom poznać na nowo świat zewnętrzny – taki, w którym człowiek to opiekun, przewodnik po nieznanych terenach i obrońca w chwilach zagrożenia. Spacery psów z wolontariuszami to również przygotowanie naszych podopiecznych do zamieszkania w swoich nowych docelowych domach. Kolejki przed drzwiami, napawają nasze serca nadzieją. Każdy dzień to dla naszych podopiecznych nowa szansa na dom, na nową relację, na przełom lub choćby ma chwilę zapomnienia.
Azyl dla kotów
Stowarzyszenie AMICUS prowadzi także Przytulisko dla bezdomnych kotów. Mieszkańcami przytuliska są przede wszystkim chore dorosłe bezdomne koty, które po wyleczeniu i wykastrowaniu są oddawane do adopcji.
Zdjęcie nieodpowiednie dla osób wrażliwych
Kliknij tutaj, żeby je wyświetlić
Opiekujemy się również małymi kociakami, które przyszły na świat na działkach, w piwnicach lub w innych nieprzyjaznych dla nich miejscach. Maluchy są odrobaczane, szczepione i również oddawane do adopcji.
Wszystkie koty oddawane są do adopcji na podstawie umowy adopcyjnej. Nie przyjmujemy kotów domowych, nie zajmujemy się niechcianymi miotami kotek, które mają swoich opiekunów. W takich przypadkach pomagamy w znalezieniu nowych domów dla kotów, propagując jednocześnie sterylizację i kastrację.
Wolontariusz w kociarni!
Również w życiu kotów jesteście nieocenieni. Koty spragnione są kontaktu z człowiekiem. Nie jesteśmy w stanie poświęcić im tyle czasu na zabawy i pieszczoty, ile by chciały. Dzięki Wam, ich dni stają się pełne emocji, ciepła i miłości. Odwiedziny to nie tylko okazja na znalezienie przyjaciela, ale również szansa na spędzenie przyjemnie czasu z kocim towarzyszem. Tym bardziej, że szczególnie w okresie powakacyjnym nasza kociarnia pęka w szwach. W zeszłym roku, w kryzysowym momencie, pod naszą opieką było 100 kotów. Do kociarni ciężko było wejść, a wystarczyło usiąść na fotelu by zostać wręcz przygniecionym kotami wszelkiej maści.
Inne zwierzęta
Pod naszą opiekę trafiają też inne zwierzęta. Króliki, szczury, świnki morskie, chomiki, ptaki, sarny, fretki i wiele innych. W miarę możliwości staramy się nie odmawiać. Opiekujemy się tymi, którymi jesteśmy w stanie, a dla pozostłaych szukamy odpowiednich organizacji, które mogą im pomóc.
Społeczność Amicusa
Czyli Wy! To dzięki Waszej pomocy i zaangażowaniu możemy istnieć! Na spacer z psami zawsze są kolejki, czasami takie, że nie dla wszystkich starcza zwierząt.
W kociarni, zawsze można spotkać dobrą duszę, głaszczącą i bawiącą się z kotami.
Organizujecie dla nas zbiórki karmy, kocy, czy zabawek dla zwierząt, które odciążają nas finansowo (zwłaszcza te, gdzie dostajemy karmę, którą jedzą nasi podopieczni).
Wspieracie nas swoimi umiejęstnościami! Pomagacie naprawiać i budować różne rzeczy, sprzątać kojce.
Groomerzy tworzą piękne metamorfozy naszych psiaków.
Przede wszystkim jesteście z nami tu – w sieci! To wy udostępniacie i promujecie naszą działalność, nasze zbiórki, czy akcje charytatywne. Wspieracie nas i pomagacie. Nasza facebookowa społeczność liczy juz ponad 12 000 osób!
https://www.facebook.com/gspzamicus
Co miesiąc organizujemy bazarek na rzecz naszych podopiecznych, na który otrzymujemy od Was fanty, które następie hojnie licytujecie -> Bazarek
Jeżeli jesteście tu nowi, to zapraszamy do nas. Możecie nas poznać przychodząc osobiście do Azylu na ulicy Portowej 1, w godzinach adopcji :
Wtorek – Czwartek : 16:30 – 18:00
Sobota – Niedziela: 13:30 – 15:00
Bez Was, nie ma nas. Dzięki Waszym datkom jesteśmy w stanie funkcjonować. Utrzymane azylu pochłania masę pieniędzy. Jednak to nie jedyne, co nam dajecie – mamy od Was także zaangażowanie, energie i siłę, by walczyć. Wracacie, by wyjść z naszymi psami, by wygłaskać nasze koty, polecacie nasze zwierzęta do adopcji i wspieracie nas, jak umiecie. Dziękujemy Wam, za każdą złotówkę, każdy dar, gest czy dobre słowo. Wspólnie tworzymy lepsze jutro dla potrzebujących zwierząt. Dlatego prosimy pomóżcie nam zostać w domu! —-> Zbiórka
Lato, wakacje, upał i… fala bezdomnych, chorych kociąt, ich ilość przekracza wszelkie normy!
ZBiórka
Sierpień to miesiąc, w którym bezradnie rozkładamy ręce. Adopcji kotów niewiele, zaś ilość potrzebujących zwierząt osiąga zawrotne ilości.
Trafiają do nas przede wszystkim chore, bezdomne kocięta. Często nie jedzą same. Czasami są to całe kocie rodziny.
Niemal wszystkie wymagają leczenia. Każdego kota należy kilkakrotnie odrobaczyć oraz dwukrotnie zaszczepić. Jednorazowa dawka szczepionek to ponad 30 sztuk!
Do tego dochodzą koszty leków, karmy, żwirku, a nawet koszty dogrzania kociąt, które są słabe i schorowane.
Staramy się pomóc im wszystkim, ale bez Was nie damy rady. Poziom kociąt przekracza wszelkie normy. Bardzo chcemy nadal im pomagać, prosimy o wsparcie. ——> Zbiórka